sobota, 28 marca 2015

CHAPTER 5.


i don't wanna go to school i just wanna break the rules

~ Angie POV ~

Mam być szczera? Nie pomyślałabym, że Justin mnie tak wystawi. Mimo faktu, że jest Justinem pieprzonym Bieberem to nie spodziewałabym się. Bo skoro dostał mój numer, to czemu się nie odezwał? Czekałam. Czekałam mimo tego co zawsze powtarzała mi mamusia. "Nigdy nie czekaj na faceta. Każ mu czekać na siebie."
Olivia wyszła z domu jakoś przed osiemnastą zostawiając mnie samą na kanapie pod kocem z paczką chipsów i nieznośnie nudnym filmem. Zabawne. Na ogół wyglądają tak biedne dziewczynki, z którymi właśnie zerwał chłopak, a ja cóż, miałam chłopaka. Czy idealnego? Czy to był mój ideał? Nie, ale w życiu nic nie jest idealne, ani takie jak byśmy chcieli, więc trzeba się cieszyć tym co się ma. Nie żebym narzekała, kocham Jaymiego całym sercem, ale czasem mam wrażenie, że ode mnie woli swoich kumpli.
Skoro moje myśli powędrowały już w jego kierunku postanowiłam do niego zadzwonić. Wyjęłam telefon spod poduszki i w kontaktach wyszukałam jego numer.
Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć sygnałów i cisza. Poczta głosowa. Jak ja nienawidzę tego cholerstwa i chyba nie jestem jedyna. Spróbowała jeszcze raz i tym razem odebrał już po dwóch sygnałach. 
- Angie! - krzyknął na powitanie tak, że aż byłam zmuszona odsunąć komórę do ucha.
- Jaumie, cześć, jak się masz? - uśmiechnęłam się lekko.
- Wybacz mi królewno, jestem właśnie na treningu i nie mogę rozmawiać. - rzucił na jednym wdechu.
- Ah..
- Pa! - rozłączył się nie czekając na moją reakcję. 
Czy wspominałam, że mam odczucia jakby ważniejsi byli dla niego kumple niż ja? Nie dziwcie się teraz.
Nie chcąc by do mnie oddzwaniał wysłałam sms'a "Dobranoc :)" i w oczy rzucił mi się kontakt podpisany Justin. Uśmiechnęłam się lekko i z dziwnej, nieznanej mi przyczyny pomyślałam o tym jakby to było gdyby to on był moim chłopakiem. A nie powinnam tak myśleć. Jest moim przyjacielem. To byłoby jak związek z Jeanette. No i oczywiście imię Justin przypomniało mi o tym, że zostałam wystawiona przez Justina pieprzonego Biebera. Źle to brzmi? Westchnęłam i wysłałam wiadomość "Dobranoc :)" także do mojego Justina i Jeane.

~ Justin POV ~
02:17
Nie śpię. I chyba nie zasnę do samego rana. Czemu, cholera czemu? Przez to, że może moja Angie jest jakąś tam sztywną laską ze szkoły? Prawdopodobieństwo, że to prawda wynosi 50%. Za dużo, stanowczo za dużo. Przecież Angie jest taka inna, a ta Grey to typowa kujonka, cicha i trochę obłąkana osóbka, która czasami wygląda jakby nie wiedziała co się wokół niej dzieje. 
3:21
Cechy spólne mojej Angie i Angie Grey: brak. 
4:52
Mimo wszystko nie mogę przecież zawieść żadnej z nich, bądź jej, jeśli okaże się, że to ta sama osoba, ale Boże, błagam nie. 
Spojrzałem na telefon i dopiero teraz zobaczyłem wiadomość "Dobranoc :)" od Angie. Jest za późno by odpisać. Będzie chciała wiedzieć czemu jeszcze nie spałem, a co jej powiem? Tak się tylko zastanawiałem czy przypadkiem ty i Angie Grey nie jesteście jednym ciałem i jednym duchem. Prychnąłem, żenada. Natomiast pewnie jutro, a w zasadzie dziś w szkole Angie będzie chciała wiedzieć czemu nie zadzwoniłem. Nie mogę zniszczyć jej projektu. Nie mogę go zniszczyć sobie, bo mnie zawieszą. Cholera.
5:09
Chyba w końcu zasypiam. 

~ Angie POV ~
Obudziłam się dwa razy bardziej przygnębiona niż wczoraj, a trzy razy bardziej niż przedwczoraj. Co się dzieje? Znacie takie uczucie kiedy macie wrażenie, że się boicie, a nie wiecie czego? Ja tak, stanowczo za dobrze je znam. Budziłam się z takim uczuciem każdego cholernego dnia jeszcze nie cały rok temu. Wtedy miałam ochotę zostać w łóżku, płakać i błagać by już był wieczór bym mogła iść dalej spać. Tak właśnie czułam się teraz. Jakbym wygasła. 
***
- Dzień dobry! - przywitała mnie Jeanette buziakiem w policzek. - Co z twoją twarzą, masz straszne worki pod oczami.
- Ciebie też miło widzieć. -prychnęłam wpychając do ust kolejną porcje frytek.
Może to nie uprzejme, ale unikałam Jeane od samego rana. Ona zawsze mnie wyczai. Jeno jej spojrzenie, jakby była w tym specjalistą. Na moje szczęście w piątki mamy razem tylko ostatnią lekcje, więc mamy okazje widywać się wyłącznie na przerwach i lunchu.
- Mogę poprawić ci makijaż? - usiadła obok mnie. - Wybacz, ale straszysz ludzi.
- Dobrze mi z tym. - westchnęłam. - Ty też wybacz, nie wyspałam się. 
- Co jest? - zmarszczyła brwi.
- Olivia zaprosiła znajomych. Długo imprezowali. - skłamała na co Jeanette tylko przytaknęła nieufnie.
W spokoju zjadłam resztę swoich frytek, a opakowanie wyrzuciłam do kosza obok stolika. Tak, siedzę przy stoliku blisko kosza. 
- Masz czas wieczorem? 
- Nie wiem Jeane, mam naukę. - westchnęłam grzebiąc w torebce w poszukiwaniu lusterka. Jestem kobietą, muszę sprawdzić czy serio tak źle wyglądam.
- Hmm Angie. - poczułam szturchnięcie więc podniosłam głowę i zorientowałam się, że pytanie o wieczór dopłynęło do mnie nie od strony Jeanette, a Justina. Poczułam jak się czerwienię, więc znów spuściłam głowę. 
- Więc nie masz czasu? - powtórzył siadając na skraju ławki, którą ja zajmowałam. 
- Byliśmy umówienie na wczoraj. - zarzuciłam torbę na ramie i wstałam. 
- Wiem, ale nie mogłaś do mnie przyjść, dlatego.. mógłbym wpaść do ciebie? - uniósł brwi.
Zerknęłam na przyjaciółkę która po przeciwnej stronie stolika sączyła sok truskawkowy w kartoniku i przeglądała gazetę udając, że na nas nie zerka, ale zauważyłam jej figlarny uśmieszek.
Wyjęłam z torby lekko pomięta kartkę w kratke i w miare starannie zapisałam na niej swój adres zamieszkania.
- Bądź o 18. - podałam ją Justinowi. - Chodźmy Jeanette. 

♥♥♥
Rany, ja tu jestem! Wierzycie? Jestem tu i błagam o wybaczenie. Zaniedbałam bloga. Tego i każdego innego. Ale naprawię to. Będę bardziej regularna. Obiecuję. Na mały palec. Kocham xoxo

Obserwatorzy