piątek, 28 marca 2014

CHAPTER 2.


"Do me a favor
Tell me what you think about me.."


~ Angie POV ~
Rozpoczął się właśnie mój ulubiony przedmiot, a konkretnie przerwa. Podążam wzdłuż korytarza kierując się do naszego szkolnego sklepiku. Jak na każdej dotychczasowej przerwie tak zwanej śniadaniowej muszę kupić sobie coś do jedzenia. Przebierałam właśnie wśród bułek słodkich w poszukiwaniu bułki z owocami, nie rozumiem jak można jeść to ohydztwo z serem, kiedy poczułam za sobą czyjeś ciało przyklejającego się do moich pleców.
- Dzień dobry koleżanko. - w uszach dudni mi lekko zachrypnięty głos Jaymiego.
- Cześć. - odpowiadam cicho natykając się właśnie na bułkę z jabłkami i lukrem.
Podchodzę do okienka w murze, przez które wygląda miło uśmiechająca się dziewczyna z innej klasy. Podaję jej pare drobnych i odchodzę.
- Hej, co jest? - pyta czekający na mnie cały czas Jaymi.
- A co miałoby być? - wysuwam swoje śniadanie z reklamówki po czym biorę sporego gryza.
- Może to, że nie odzywasz się od początku tygodnia. - wzdryga ramionami.
Wywróciłam na niego oczami przyśpieszając kroku.
- Jest początek roku Jaymi, testy na wstęp są straszne. - pokiwałam głową, a chłopak dołączył do mnie.
- Mogę ci zawsze pomóc jeśli chcesz. - na jego twarzy rodzi się słodki uśmiech. - W nauce też, zwłaszcza w matmie.
Tak, oczywiście. Jaymi McClain to najlepszy matematyk w szkole, ulubieniec nauczycieli tego przedmiotu.
- Nie, dziękuje. - potrząsnęłam szybko głową.
Bądźmy szczerzy, nie chcę się spotykać z Jaymim po szkole. Mimo, iż jest moim "chłopakiem". Tak, niby chłopakiem, bo my się praktycznie nie znamy. Sama nie wiem jak to się stało, że jesteśmy parą. To chyba był pomysł Jeanette, bo "hej, jak to fajnie chodzić na podwójne randki.". Moje delikatne wnętrze skręca się na wspomnienie tego, jak to namawiała mnie do dania Jaymiemu szansy.
- Okej, skarbie. - obejmuje mnie ręką w pasie i delikatnie całuje w czoło. - Spotkamy się później.
Skinęłam delikatnie patrząc jak odchodzi, a w duchu jestem wdzięczna, że w końcu go nie ma.
Usiadłam na nisko obwieszonym parapecie przy oknie i postanowiłam dokończyć swoją bułkę.
- Angie! - nagle usłyszałam krzyk gdzieś na końcu korytarza.
- Angie, tu jesteś. - podbiegła do mnie zdyszana Jeanette i zajmuje miejsce obok.
- A gdzie miałabym być? - unoszę zaskoczona brwi.
- Nie uwierzysz co się stało. - ciemnooka zaczęłam wymachiwać dłońmi przed swoją twarzą co miało odzwierciedlać wachlowanie, ale przy jej entuzjazmie wygląda to jakby odganiała muchę latającą koło jej zadartego noska.
- W szkole pojawił się najprzystojniejszy, najcudowniejszy, najseksowniejszy chłopak świata. - chichocze cicho.
Zmarszczyłam czoło.
- Mówisz o.. - chciałam powiedzieć "o miłości swojego życia, Jai'u?", ale Jeane zdążyła mnie wyprzedzić z zupełnie inną odpowiedzią.
- O nim. - wyszeptuje odwracając delikatnie moją twarz w kierunku zupełnie innym niż ten, w którym właśnie patrzyłam.
Na końcu korytarza dostrzegam tę samą grupkę ludzi, których w dniu rozpoczęcia roku szkolnego zastałam w mojej ławce. Ciemnoskóry chłopak śmieje się na cały korytach idąc obok wtulonej w szatyna blondynki. Jednak szatyn wydaje się być obojętny na jej dotyk i nawet nie zwraca na nią uwagi, jedynie jego usta wypuszczają słowa kierowane do ciemnoskórego.
- Znasz ich? - przeniosłam szybko wzrok na przyjaciółkę.
- Żartujesz? - uniosła zszokowana brwi. - Od całych trzech dni ta trójka chodzi z nami do klasy, ale nie pojawili się jeszcze na żadnej lekcji. Być może wagarują.
Wagarują w pierwszych dniach szkoły? I dlaczego mnie nie dziwi fakt, że powtarzają rok..
Coś dziwnego ciągło mnie żaby spojrzeć ponownie w ich kierunku, kiedy poczułam wibrację w kieszeni moich jeansów oznaczającą jakąś wiadomość.
To z Twitter'a. Natychmiast wchodzę interakcje i czekam chwilkę, aż wszystko się załaduje.
"Jak tam w szkole mała? Czemu się nie odzywasz, wszystko w porządku?" 
Odczytałam cichutko wiadomość od Justina, po czym zabieram si by odpisać.
"W szkole jest w porządku, a co do odzywania to.. pisze przecież sms'y" 
- Ja zmykam na chemię. - czuję dłoń Jeanette na moim kolanie gdy rozbrzmiewa dzwonek.
- Ok, spotkamy się na przerwie. - odpowiedziałam jej szybko zanim zerwała się z miejsca.
Przygotowywałam się właśnie do podniesienia swojego tyłka z zimnego parapetu gdy telefon w mojej dłoni wibruje.
"Sms o treści 'dobranoc' to bardzo mało, wiesz?"
Nie mam niestety siły odpisać po przez myśl, że nauczyciel biologi chodzi dwa razy szybciej niż którykolwiek z pedagogów.
Podnosząc się mój nie fart naprowadza mnie dobrze zbudowane ciało przez co odbijam się od niego i z powrotem upadam na parapet.
- Nudzisz ci się młoda?! - słyszę nad sobą ostry krzyk. Podniosłam głowę i dostrzegam groźne spojrzenie ciemnoskórego chłopaka.
- To przypadek. - westchnęłam.
- Co kurwa? Przepadek?! - nachylił się nade mną jeszcze bardziej.
Przełknęłam ślinę zastanawiając się co powiedzieć.
- Max, odpuść. - na ramieniu chłopaka pojawia się czyjaś dłoń.. męska dłoń.
Ostrożnie zajrzałam przez jego ramię i dostrzegam znudzonego szatyna.
Max, jak wywnioskowałam na imię ma ciemnoskóry, wyprostował się i posyłając mi złowrogie spojrzenie odszedł zostawiając przede mną zdezorientowanego szatyna i blondynkę.
- Wybacz mu. - szepcze chłopak po czym wraz z dziewczyną odeszli.
Wzdycham dziękując Bogu, że tak łatwo odpuścili. Podniosłam się w końcu z parapetu i szybkim krokiem poszłam do klasy. Po drodze postanowiłam odpisać Justinowi.
"Przykro mi.. obiecuję, że napiszę jak tylko skończę zajęcia. Za 2 godziny będę w domu"
Schowałam komórkę do kieszeni wchodząc jako ostatnia do klasy.

*****
- Dzień dobry. - przez kuchenne drzwi wychyliła się blond głowa mojej siostry Olivi.
Jej radosne spojrzenie momentalnie przegoniło ciemne chmury znad mojej głowy.
- Dzień dobry Olivio, jak się masz? - weszłam do kuchni poprawiając swoją torbę na ramieniu.
- To ja ciebie powinnam o to zapytać, ale czuję się nie źle, dziękuję. - uśmiechnęła się radośnie popijając łyk herbaty, którą musiała już wcześniej zaparzyć.
- Jak ci minął dzień? - przesunęła w moim kierunku kubek z jasnozłota cieczą. Ona doskonale wie, że herbatę lubię słabą, mocno cytrynową.
- Jeszcze nie miną, ale jak do tej pory jest w porządku. - chwyciłam kubek.
Nie lubię jej okłamywać, ale też nie lubię jej mówić, że w jakikolwiek sposób źle się czuję. Bo ona, Olivia Marie Grey, to najbardziej troskliwa osoba na świecie i zawsze bardzo się zamartwia.
Od naszej dość krótkiej i mało znaczącej rozmowy oderwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Zejdę na dół po odrobieniu lekcji. - uciekłam na górę nie czekając na żadną reakcję siostry.
Od Justin: "Miałaś się odezwać, gdzie jesteś?"
Do Justin: "Wybacz, jestem już w domu. I wybacz, że się nie odzywam, testy na wstęp odbywają się na praktycznie codziennie i nie mam nawet chwili dla siebie"
Odpisała szybko do Justina po czy zaczęłam wypakowywać swoje książki z torby.
Po chwili mój telefon znów wydał dźwięk zapowiadający wiadomość.
Od Justin: "Czy gdybym ci coś powiedział byłabyś na mnie bardzo zła, że nie powiedziałem ci tego dawno temu?" 
Zmrużyłam oczy. Co on ma do cholery na myśli?

~ Justin POV ~
Nie jestem tego pewien. Nie jestem pewien czy powinienem jej mówić o ty, że nie zdałem i powtarzam klasę. Ona zawsze mówiła, że gardzi takimi nieukami, którzy przez własną głupotę zimują. 
Od Angie: "Nie potrafiłabym się na ciebie gniewać"
Odetchnąłem z ulgą. Dzięki ci Boże, że ta dziewczyna jest tak dobra dla ludzi. To pewnie jeden z głównych powodów, dla których wszyscy wchodzą jej na głowę. Ona zwyczajnie nie potrafi im się sprzeciwić, bo jej złote serce nie pozwala jej na to, nie pozwala jej na wyrządzenie krzywdy nawet największemu wrogowi. 
Do Angie: "To dość skomplikowane, ale.. ja mam 20 lat, to chyba wiesz. Pamiętasz jak przed wakacjami gratulowałaś mi ukończenia szkoły? To był błąd, bo.. ja nadal jej nie skończyłem. Tak Angie, należę do tej tępej społeczności nie zdającej do kolejnej klasy przez własny nie rozsądek."
Spokojnie czekam na jej odpowiedź. Czekam.. i czekam.. i czekam. Ile to już minęło? Angie nie odpisuje od około pół godziny. Zawiodła się? W końcu, miałem jej nigdy nie okłamywać. Może chce to przemyśleć. I wtedy czuję wibrację w telefonie.
Od Angie: "Miałam być zła? To ty sobie rujnujesz życie, to twoja decyzja. Tylko boli mnie to, że mi tak późno to mówisz.. moze wtedy nie mówiłabym tyle złych rzeczy na temat taki osób."
Takich osób? Takich jak ja czy ogólnie osób lekceważących szkołę tak jak bardzo zlekceważyłem ją ja?

♥♥♥
Cześć wszystkim ;* Na wstępie przepraszam za to, że nie wyrobiłam się do 25 marca, ale mam ostatnio więcej na głowie niż na ogół. Za względu na to, że mamy dziś 28 marca, a dokładnie 28 lutego pojawił się rozdział pierwszy może ustalmy, że każdy kolejny będzie pojawiał się 28-go dnia miesiąca, ok? Tak chyba będzie najwygodniej.
Rozdział pozostawiam waszej opinij :) 


Obserwatorzy