piątek, 28 lutego 2014

CHAPTER 1.

 "Being alone, all alone

Ooo you got used too being on your own.."



   Słyszeliście takie określenie, że to co dobre szybko się kończy? Na pewno tak i na pewno każdy doświadczył tego na własnej skórze. 
Właśnie skończył się najlepszy okres w życiu każdego ucznia, a konkretnie wakacje. Dziwi mnie to, że każdego pierwszego dnia szkoły widuję tyle uśmiechniętych twarzy. Przepraszam, ale z czego ci wszyscy ludzie się tak cieszą, bo nie do końca rozumiem?
Jedyna myśl, która mnie w tym momencie pociesza to chyba to, że dziś do tego więzienia zwanego szkołą wejdę jako trzecioklasistka. Ten czas strasznie szybko zleciał. Jeszcze tylko rok, matura no i w końcu studia. A jeszcze nie dawno byłam małym dzieckiem bawiącym się lalkami z koleżankami. 
   Weszłam do budynku szkoły ubrana w jak najelegantsze ciuchy i pewnym krokiem przepchnęłam się przez tłum ludzi idąc prosto na ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego. 
Zajęłam miejsce w rzędzie wyznaczonym specjalnie dla mojej klasy i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu pewnej osoby, mianowicie Jeanette. Mój wzrok szybko na nią natrafił, w końcu nie trudno przegapić te ciemnokasztanowe falujące włosy w tłumie przygłupawych blondynek. Brązowooka podeszła bliżej po czym zajęła miejsce obok na krześle obok mnie.
- Cześć Angie, co tam słychać kochana? - zwróciła się w moją stronę i delikatnie uściskała. 
Zachichotałam cicho oddając uścisk. 
- Jeane, wszystko w porządku. Jak ci minęły wakacje? - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam, chociaż prawdę mówiąc nie interesowało mnie to jak ona i jej chłopak spędzali wakacje, które sponsorował im jego ojciec na Florydzie. Nie, to wcale nie tak, że byłam zazdrosna o to, że ona bawiła się w najlepsze, a ja wakacje spędziłam zamknięta w czterech ścianach tylko z moją depresją, o której Jeane oczywiście nie wiedziała. Byłam zazdrosna o Jeane. Od kiedy ma chłopaka totalnie mnie olewa, ale mimo wszystko nie obwiniam jej o nic, nie mam jej nic do zarzucenia.
- Oh, nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie co ja tam przeżyłam. To były najwspanialsze dwa miesiące w moim życiu. - zaczęłam opowiadać brązowooka, a na jej twarzy malował się zachwyt i radość.
Siedziałam spokojnie na miejscu wysłuchując jej historii. Na prawdę cieszyłam się jej szczęściem, ale nic nie mogło sprawić, żebym to ja poczuła się lepiej. No.. prawie nic.
Wśród tych wszystkich szmerów, odgłosów rozmów, dźwięku muzyki udało mi się usłyszeć dźwięk mojego telefonu zapowiadający wiadomość. Wsunęłam dłoń do torebki i wyciągnęłam z niej komórkę po czym odblokowałam ekran, na którym od razu ukazał się sms.
Od Justin: "Powodzenia w szkole, trzymaj się Angie xox"
Podniosłam lekko głowę zerkając na Jeanette, która nie przestawała opowiadać o swoim wakacyjnym wyjeździe po czym wlepiłam swój wzrok w wyświetlacz telefonu.
Do Justin: "Dziękuję Ci, to dla mnie bardzo ważne. Kocham Cię xx"
Jeśli chodzi o Justina, to znamy się już już od pełnego roku. A w zasadzie, to słowo znamy powinnam była ująć w cudzysłów.  Nie wiem nawet jak on wygląda. Postanowiliśmy, że dowiemy się tego przy naszym pierwszym rzeczywistym spotkaniu, a nie poprzez przesyłanie zdjęć.
Trzymając telefon w dłoni poczułam wibrację i dało się słyszeć dźwięk kolejnej wiadomości.
Od Justin: "Ja też cię kocham Angie."
Mimowolnie na moją twarz wkradł się blady uśmieszek. Wystarczyło tak niewiele, żebym poczuła się o niebo lepiej. Jak on to robił? Tego jeszcze nie wiem, ale dowiem się na pewno. Wszystko w swoim czasie.
- Angie? Hallo, tu ziemia. - przed oczami przeleciała mi czyjaś dłoń. - Fajnie, że mnie słuchasz. - prychnęłam oburzona Jeane.
- Przepraszam, musiałam odpisać. - mruknęłam chowając komórkę do torebki.
- To znowu on? - Jeanette uniosła lekko brwi, a w jej głosie słyszalne było znudzenie. - Ten chłopaka, tak? Ile jeszcze zamierzasz ciągnąć tę waszą wspaniałą przyjaźń?
- Tak długo jak tylko się da. - odpowiedziałam szybko siadając prostu na swoim krześle i skupiając wzrok na martwym punkcie przede mną.
   Chwilę po ceremonij opuściłyśmy z Jeane główną salę naszej szkoły i skierowałyśmy się do saliki mniejszej gdzie odbywało się spotkanie naszej klasy z wychowawcą.
- Hej, wiesz co? - dziewczyna przerwała ciszę trwającą między nami idą wzdłuż korytarzu.
- Nie, a to? - szczerze nienawidziłam kiedy zadawało to bezsensowne pytanie.
- W poprzednim roczniku była masa osób, która nie zdała matury przez co powtarzają ostatnią klasę. Takie osoby zostały porozsyłane do różnych szkół, co oznacza, że najprawdopodobniej do naszej obecnej klasy dołączy grono osób, które nie zdały . - wyjaśniła szybko. - Mam wrażenie, że to nie zapowiada niczego dobrego.
Dziwne, ale miałam dokładnie takie samo wrażenie. Nasza klasa była zawsze bardzo dobrą klasą, nigdy nikt nie narzekał na żadnego z uczniów. A wiadomo, że osoby, które nie ukończyły szkoły nie należą do grona prymusów.
Ledwo zdążyłam przekroczyć próg sali nr. 14, która zawsze należała do uczniów z mojej klasy, a już zdążyłam natknąć się na pierwsze nowe twarze. Grupka całkiem nieznanych mi osób siedziała w kącie pomieszczenia na ławkach, która była moim stałym miejscem i rozmawiała ze sobą śmiejąc się. Momentalnie ich śmiech ucichł, a wzrok skupił się na mnie i na Jeane, która zapewnię nawet tego nie zauważyła gdyż jej uwagę zajął jej chłopak. Ktoś mądry pewnie odpuściłby sobie i poszedł na jakiekolwiek wolne miejsce, ale czy ja zawszę muszę zaliczać się do tej głupszej grupy?
- Przepraszam, ale to moje miejsce. - mruknęłam ściszonym głosem mając nadzieję, że może ci ludzie nie okażą się jakąś bandą lamusów, którzy myślą, że wszystko im wolno.
- Podpisałaś krzesło księżniczko? - zaśmiał się ciemnoskóry chłopak, po czym zaczął rozbawiony oglądać krzesło, na którym siedział.
- Zmykaj niunia. - prychnęłam blondynka jednocześnie zakręcając gumę do żucia na swoim sztucznym paznokciu. Mogłabym powiedzieć, że wyglądała jak dziwka, ale jestem zbyt dobrze wychowana.
- Ale..
- Ale rozejrzyj się, czy to jedyna ławka w tej sali? - zakpił szatyn oparty o kant blatu. - Zaprowadzić się na jakiekolwiek wolne miejsce, czy poradzisz sobie sama skarbie? - mrugnął do mnie ukazując przy tym szereg bielutkich ząbków, na co jego blond koleżanka zachichotała pod nosem.
Wywróciłam na nich oczami i odeszłam odpuszczając.
Czy nie mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze? Nie wiem jak ja na nich, ale oni na mnie zrobili okropne wrażenie.
Gdy tylko pan Philarry, mój wychowawca skończył zapisywać plan lekcji na tablicy od razu zerwałam się z miejsca, które udało mi się zająć i ruszyłam do wyjścia. Pierwszy dzień, w którym nawet nie odbywały się lekcje, a ja już mam serdecznie dość. Spokojnie, jeszcze tylko dziesięć miesięcy - mówiła moja podświadomość, która w żaden sposób mnie nie pocieszała.
***
Wróciłam do domu wyczerpana psychicznie faktem, że jutro z powrotem zacznie się całonocna harówka, by wybić się chociaż na przeciętną ocenę. Zajebiście, co nie? To jest to co lubię najbardziej.
Przebrałam się w zwykłe rurki i błękitną bluzę z nadrukiem po czym wygodzie rozłożyłam się na swoim łóżku. Wyciągnęłam rękę po telefon leżący na szafce nocnej i zobaczyłam, że nie całą godzinę temu odebrałam wiadomość na twitterze od Justina.
"Jak tam po szkole? Wszystko w porządku? x" 
Odczytałem ją i westchnęłam przypominając sobie jak to "w porządku" dziś było.
"Bywało lepiej.. fakt, że do mojej klasy doszła grupka osób, które nie zdały matury w tamtym roku mnie przeraża." 
Mruczałam cicho słowa, które wypisywałam po czym odłożyłam telefon pod poduszkę.


~ Justin POV ~

   Angie długo nie odpisywał mi na wiadomość, którą wysłałem jej zaraz po powrocie ze szkoły. Chodziłem w kółko po pokoju zastanawiając się czemu nie odpowiada. Zawsze odpowiadała w ułamku sekundy, była wiecznie pod telefonem. Co jest?
Nie wiem ile czasu minęła, ale w końcu mój telefon zawibrował zapowiadając nową wiadomość. 
"Bywało lepiej.. fakt, że do mojej klasy doszła grupka osób, które nie zdały matury w tamtym roku mnie przeraża." 
Przeczytałem ją sam dla siebie przełykając niezręcznie ślinę. Czemu? Może dlatego, że ja też nie zdałem? Tak, to na pewno dlatego. Angie nie wiedziała o tym, bo to nie był powód do chwalenia się. Olałem ostatni rok dużo bardziej niż dwa poprzednie i tak jakoś wyszło. Nie moja wina, że matura mnie przerosła.
"Nie masz się czym martwić. To przecież tylko ludzie, są jedynie rok starsi, jak ja, nic ci nie zrobią słońce :)"
Odpisałem po krótkim namyśle i usiadłem na swoim obrotowym krześle odpychając się noga do ziemi przez co odjechało do tyłu zatrzymując się przy biurku, na które następnie zarzuciłem nogi.
"Dziękuję, kocham Cię Justin xox" 
Oczytałem nowego tweeta, który sprawił, że uśmiechnąłem się szeroko.
Tak, cholernie lubiłem Angie, była dla mnie kimś bardzo ważnym przez to jak niezwykłą osobą była.
"Kocham cię ;*"
Moje postanowienie na ten rok szkolny? Poznać osobiście Angie Grey.

♥♥♥
I oto mamy pierwszy rozdział historii o Angie i Justinie <3
Podoba się? Mam taka nadzieję, bo bardzo się starałam, na maksa :)
Liczę na waszą opinię. 
czytasz = komentuj




Obserwatorzy