piątek, 24 stycznia 2014

Prolog


          Chyba każdy młody człowiek żyjący w XXI wieku dał się pochłonąć magii internetu. Młodzie w internecie  topi swoje smutki, ale i znajduje radość.
          Angie nie była wyjątkiem. Wchodząc w świat wirtualny stworzyła całkiem nową siebie. Silniejszą siebie, bo tylko tam znajdowała zrozumienie, którego nigdy nie okazywały jej osoby nazywające się "przyjaciółmi". Zalogowała się do całkiem nowego życia, zalogowała się do twitter'a. Bez setek znajomych, bez kontaktów, bez niczego. Weszła w ten świat całkiem sama, z nadzieją, że tam ludzie ją zaakceptują.
           Ludzie pojawiali się i znikali, tym samym rozpalali, a następnie gasili mały płomyczek w jej sercu. Bała się, że nawet tutaj będzie skazana na samotność. Kiedy już była u kresu sił, chciała się poddać i odejść stało się to czego nigdy się nie spodziewała. Coś co zmieniło jej realne życie.

~ Angie POV ~

Głowa rozbolała mnie jak nigdy dotąd, nie potrzebny był mi lek przeciw bólowy. Potrzebowała ludzkiego ciepła, którego nie mogłam dostać od nikogo. Czułam, że to był już mój koniec, że będę zmuszona pożegnać się z tymi, którzy jeszcze nie pożegnali się ze mną.
Sięgnęła do kieszeni moich jeansów i wyciągnęłam z nich telefon. Położyłam się na swoim miękkim łóżku i po krótkiej chwili bezczynnego wpatrywania się w biały sufit odblokowałam telefon po czym włączyłam twittera.
"Żegnam, kocham Was xx" szybko i zwięźle wpisałam tweeta po czy go wysłałam. Wróciłam do swojej poprzedniej czynność, czyli wpatrywania się w sufit. To bez sensu, ale tak najłatwiej zabić czas, który nie był mi w tym momencie do niczego potrzebny.
Nie minęło nawet pięć minut kiedy poczułam, że telefon, który kurczowo ściskałam w swojej dłoni zawirował. Uniosłam go do swojej twarzy i zorientowałam się, że ktoś właśnie odpowiedział na mojego tweeta. Ktoś całkiem mi nie znany, obcy. Tak właśnie zazwyczaj jest, że to ci obcy okazują większe zainteresowanie niż najbliżsi.
"Czemu się żegnasz? Wyjeżdżasz?" przeczytałam sama dla siebie wiadomość, a w mojej głowie już zaczęłam układać odpowiedź, która była trudniejsza niż się wydaje. Nie lubiłam opowiadać o swoich problemach. Mieszkam sama ze starszą siostrą, moi rodzice nie wykazują większego zainteresowania. Mam jedną jedyną przyjaciółkę i koleżanki, które mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Jest jeszcze Jaymi, mój chłopak, który wcale nie zasługuje na to by go wychwalać.
"Nie wyjeżdżam. Odchodzę stąd.. z tego świata" odpisałam, po czym odłożyłam telefon na bok nie spuszczając z niego wzroku. Miałam cichą nadzieję, że ta jedna z niewielu miłych osób, nie oleje mnie tak jak reszta.
"Jesteś do mnie taka podobna.. Nazywam się Justin, może nie zastąpię ci przyjaciół, ale mogę ci pomóc" moje oczy przybrały nieco większego kształtu gdy tylko przeczytałam nową wiadomość. A więc to chłopak. Nigdy wcześniej nie natknęłam się na chłopaka. I pozostaje kwestia, jak on chce mi pomóc? Ja nie znam jego on nie zna mnie, to brzmi jeszcze głupiej niż jest.
"Jak zamierzasz mi pomóc?" starałam się toczyć tę 'rozmowę' najdłużej jak tylko się da. Zanim jeszcze zdążyłam ponownie odłożyć na bok telefon, poczułam wibrację zapowiadającą nowego tweeta.
"Będę dla ciebie. Pisz do mnie zawsze kiedy masz problem, przez który siada ci psycha, zostanę twoim przyjacielem :)" przeczytałam na głos wiadomość, ale przez mój brak energii i tak brzmiała bardzo cicho. Mimowolnie uśmiechnęłam się delikatnie do ekranu telefonu. Zastanawiało mnie tylko, czy ten chłopach chce być moim przyjacielem, czy "przyjacielem".


♥♥♥
Nie chciałam wciskać Wam kolejnych ff o Justine bad boy'u i grzecznej dziewczynce. To opowiadanie ma być trochę inne i mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Bo skoro jesteście tutaj, świadczy to o tym, że wy tak jak i główna bohaterka - Angie - też prowadzicie multimedialne życie. Na pewno sami też w internecie poznaliście nie jedną przypadkową osobę, która stała się waszym przyjacielem.
Zachęcam gorąco do dalszego śledzenia bloga :) 




Obserwatorzy