czwartek, 28 sierpnia 2014

CHAPTER 4.


want you to make me feel like I'm the only girl in the world
like I'm the only one that you'll ever love

~ Angie POV ~
Angielski. Muszę przyznać, że całkiem lubię ten przedmiot. Bądź inaczej, lubiłam ten przedmiot do momentu kiedy nasza wychowawczyni nie rzuciła hasła "dwuosobowy projekt". Projekt na podstawie lektury.  Może być coś gorszego? Zawsze jest ta obawa, że trafisz na kasową dziwke, przygłupiego chłopaka lub po prostu kogoś za kim nie przepadasz. Rzuciłam okiem na Jeanette, która wyciągnęła do mnie rękę pod ławką. To był nasz rytułał. Brałyśmy się za ręce i modliłyśmy się w duchu by przydzielono nas do siebie.
Nauczycielka przejrzała dziennik i zaczęła wymieniać nazwiska osób, które o siebie przydzieliła.
- Hm Carter i McFly. - spojrzała znad okularów na Jeanette. - Możesz się przesiąść panno Carter.
Jeanette spojrzała na mnie.
- McFly?
Skinęłam głową w stronę dziewczyny, która dopiero w tym roku dołączyła do naszej klasy. Siedziała w ostatniej ławce z szerokim uśmiechem na ustach. Była serio ładna. No i mądra. Po co Jeane mądra osoba do pary skoro sama błyszczała inteligencją? Zawsze gdy we dwie byłyśmy w parze ona odwalała większość roboty, ale cóż, nic nie poradzę, że była zdecydowanie bardziej rozgarnięta niż ja. Dziewczyna wstała z miejsca i uśmiechnęła się lekko do mnie idąc do swojej pary.
- Grey. - pani profesor rzuciła moje nazwisko.
Szybko rozejrzałam się po klasie szukając kogoś z kim widziałabym się w parze. Zaczęłam strasznie żałować, że Jaymie nie chodził do tej samej klasy co ja.
- Dixon. Tak, Gray i Dixon. - dokończyła.
- Nie! - z jednej z pierwszych ławek wstała złocistowłosa Felice Dixon.
To straszne, ale chciałam wstać i poprzeć ją. Nie wyobrażałam sobie być w parze z tą wstrętną suką.
Nauczycielka spojrzała na mnie po czym westchnęła kręcąc głową.
- Więc.. Dixon i Manson, Grey i Bieber.
Nie, błagam nie. Wstrzymałam oddech zerkając na Jeane, która zmrużonymi oczami patrzyła na Felice. Zapewne dlatego, że przydzielono jej chłopaka mojej przyjaciółki, nie dziwię się, że była zdenerwowana. Także nienawidziła Felice. A ja? Ja miałam ochotę paść przed nią na kolana i błagać żeby byłą ze mną w parze. Jestem aż tak zdesperowana?
Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek wrzuciłam swoje książki do torby i już miałam biec do Jeane by się jej wyżalić gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Grey?
Odwróciłam się i zobaczyła Justina Biebera, który patrzył na mnie przenikliwie swoimi miodowymi oczami.
- Bieber. - powiedziałam oschle wyrywając rękę.
- Słuchej, ten projekt ratuje mnie od zawieszenia. Ma być genialny. - skrzyżował ręce na piersi.
- Jeśli się przyłożysz do pracy to taki będzie. - przyjęłam taką samą postawę jak on.
- Ty zrobisz go lepiej. - wywrócił oczami. - Spotkajmy się u mnie po południu.
Skinęłam tylko i odwróciła się do Jeanette.
- Angie, tak mi przykro. - objęła mnie szybko.
Wspominałam, że ją kocham?
- Mi też, Jai i Felice.. - westrznęłam.
- Nic nie mów. - uniosła rękę. - Wydrapię jej oczy gdy będzie na niego patrzeć dłużej niż 5 sekund.

*****
- Olivia! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Na górze! - odkrzyknęła mi.
Wbiegłam po wschodach na górę i zajrzałam do jej pokoju. Olivia stała przed dużym lustrem na szafie i dopasowanej zielonej sukience przeżuwając włosy z jednego ramienia na drugie.
- Jak wyglądam?
- Bosko. - uśmiechnęłam się szeroko. - Gdzie się wybierasz w tak seksownym wdzianku?
- Z kilkoma znajomymi z pracy wychodzę wieczorem do klubu uczcić rok znajomości. - uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze.
- Ja też wychodzę. - weszłam w głąb pokoju i usiadłam na jej dużym łóżku okrytym satynową narzutą.
- Jeanette czy Jaymi? - zerknęła na mnie w lustrze.
- Justin Bieber. - westchnęłam.
- Kto? - zaciekawiona zostawiła piękną siebie w lustrze i usiadła obok mnie.
- Chłopak z klasy. Robimy razem projekt na angielski. - skrzywiłam się.
- Ładny? - uniosła brwi.
- Olivia, nie cierpię go. - mruknęłam. - Może i jest przystojny, ma te swoje miodowo-karmelowe oczy, uśmiech chłopaka z ogładki Vogue, ale nic poza tym.

****
Siedziałam na swoim łóżku z laptopem na kolanach i czekałam na wiadomość od Jeane, która miała jakimś cudem zdobyć kontakt do Biebera. Zaprosił mnie do siebie nie podając adresu, a nawet numeru telefonu, typowe dla faceta.
Nagle na ekranie pojawiło się okienko ze skype. Jeanette dzwoni. Odebrałam szybko.
- I jak?
- Więc tak, dzwoniłam do Jai'a, on dzwonił do Georga, on z kolei do Chrisa, ten do Lucka, a Luck do Maxa, który przyjaźni się z Justinem. - powiedziała na jednym wdechu jakby uczyła tego jak wiersza. Ja w ogóle znam tych ludzi?
- I? - westchnęłam. - Przejdź do rzeczy.
- I Max podał mu twój numer telefonu, Bieber ma zadzwonić.
- Dzięki, jesteś super. - uśmiechnęłam się.
- Ja wiem. - zachichotała. - Muszę kończyć, pa.
Zamknęłam laptopa i wzięłam swoją komórkę. Taa, ma zadwonić, ale kiedy?

~ Justin POV ~
- Narazie stary. - rzuciłem do Maxa gdy skończył podawać mi numer telefonu do tej małej, Grey.
Taa, to kretyńskie zaprosić kogoś do siebie nie mówiąc mu gdzie się mieszkam.
W klawiaturze na swoim telefonie wpisałem numer małej Grey i ku mojemu zaskoczeniu miałem go już zapisanego. Zmarszczyłem brwi sprawdzając do kogo należy. Angie. Wstrzymałem oddech. Nie to nie możliwe. Angie, to ta Angie? Angie Grey? Nie, cholera, nie wierzę..

♥♥♥
Cześć i czołem, jak się podoba? Moim skromnym zdaniem wyszło nie źle. Przepraszam za możliwe błędy i za to, że nie było mnie 28 lipca, nie mogłam pisać z powodu wakacyjnego wyjazdu :) 
Liczę na to, że się wam podoba ♥



sobota, 28 czerwca 2014

CHAPTER 3.


I'm gonna fly like a bird through the night, 
Feel my tears as they dry


~ Justin POV ~
Przekroczywszy próg szkoły kroczyłem korytarzem ciągnącym się przez całe jej wnętrze. Rozglądając się na boki można było dostrzec młodzież w wielobarwnych ciuchach. Niektórzy olewali mnie jak gdybym był niewidzialny, natomiast inni rzucali przelotne spojrzenia. 
Podszedłem do swojej szafki i zdążyłem zaledwie wykręcić pierwszą cyfrę czterocyfrowego kodu gdy moje oczy przysłoniły czyjeś dłonie. Odruchowo natychmiast ich dotknąłem i wyczułem smukłe paluszki, zakończone długimi paznokciami. Zsunąłem dłonie z oczu i odwróciłem się przodem do ich posiadacza. 
- Heeey - przeciągnęła Felice jak to miała w zwyczaju. 
- Cześć, co tam słychać? - spytałem w zasadzie tylko z grzeczności, bo wcale mnie to nie interesowało. 
Wielu ludzi mogłoby myśleć, że mnie i Felice coś łączy, ale zapewniam, że jedyne co nas łączy do przyjaźń, a może nawet nie. Znam ją już od 4 lat i nigdy nawet nie chodziliśmy ze sobą. To, że siada mi na kolanach, trzymamy się za ręce, bądź fakt, że kilka razy obudziłem się z nią w łóżku nie świadczy o tym, że jest między nami jakaś więź. 
- Nie mówiłam ci wczoraj, żebyś zajrzał wieczorem? Siedziałam z Maxem cały czas przed telewizorem mając nadzieję, że zaraz wpadniesz i rozkręcisz imprezę. - ruszyła w krok za mną gdy odszedłem od szafki. Ta dziewczyna ma cholernie denerwujący głos gdy się żali, aż włosy na karku dęba stają. 
- Miałem ważniejsze sprawy na głowie. - burknąłem. 
- To znaczy jakie? - uniosłam swoje blade brwi do góry. 
- Felice, dasz mi żyć swoim życiem? - westchnąłem znudzony jej gadaniem. 
- Spotykasz się z kimś? - w jej głosie dało się słyszeć takie niedowierzanie jakbym powiedział, że widziałem ufo ostatniej nocy. 
Już miałem rzucić jakiś cięty tekst kiedy obok mnie pojawił się Max.
- Co tak plotkujecie? 
- Ciebie też fajnie widzieć. - prychnąłem.
- Ocho, Bieber ma okres. - roześmiał się ciemnoskóry. 
- Jest lepiej, Bieber ma dziewczynę. - wtrąciła się Felice. 
- Żartujesz? - Max przerzucił przeze mnie ramię. - Pochwal się stary, co to za laska? 
- Wiesz co Max? Sądziłem, że jesteś za mądry na to by wierzyć we wszystko co mówi Felice. - zepchnąłem jego ramię i ruszyłem szybko przed siebie zostawiając przyjaciół z tyłu. 
Gdy już byłem wystarczająco daleko usiadłem na jednym z niskim parapetów i wyciągnąłem z kieszeni iPhone'a. 
Do Angie: "Cześć aniołku, jak się masz?"
Rozejrzałem się dookoła sprawdzając czy przypadkiem nigdzie nie ma Maxa lub Felice. 
Od Angie: "Nie poszłam dziś do szkoły. Źle się czułam." 

~ Angie POV ~
Obudziłam się z bólem głowy tak silnym, że gdy próbowałam ją podnieść z poduszki wydawało mi się, że waży dwa razy więcej niż całe moje ciało. Z trudem wygrzebałam spod sterty poduszek swój telefon i napisałam do siostry.
Do Olivcia: "Głowa mi pęka i nie idę do szkoły xo" 
Od Oivcia: "W szafce za lusterkiem znajdziesz leki przeciw bólowe, trzymaj się maleńka ;** ''
Wspominałam już kiedyś jak bardzo kocham siostrę? Zamieszkałam z nią dwa lata temu gdy moi rodzice się rozwiedli. Z matką nie utrzymujemy kontaktów, podobno mieszka gdzieś w Europie. Cóż, przynajmniej spełniło się jej marzenie, zawsze pragnęła się tam wyprowadzić. Natomiast tata mieszka w naszym starym domu jakieś 350 kilometrów od naszego miasta. Odwiedza nas od czasu do czasu, ale nie tak często jak bym tego chciała. 
Z trudem wstałem z łóżka, włożyłam na stopy ciepłe kapcie w kształcie kocich pyszczków i udałam się do łazienki w poszukiwaniu leków. Otworzyłam szafkę i natknęłam się na miliony kolorowych tabletek na każdą dolegliwość. Otworzyłam opakowanie Polopiryny i wzięłam dwie kapsułki, które popiłam zimną wodą z kranu. Oberwałabym pewnie po uszach gdyby zobaczyła to Olivia, twierdzi, że to nie zdrowy sposób brania leków.  
Wróciłam do łóżka i spojrzałam na telefon, na którym wyświetlała się wiadomość.
Od Justin: "Cześć aniołku, jak się masz?" 
Często osładzał moje życie takimi właśnie zwrotami. Szybko wystukałam odpowiedź i odłożyłam telefon na bok. 
Odchyliłam moją ciężką głowę do tyłu i przymknęłam oczy by złagodzić ból. Z bólem da się żyć, tak? Zaraz mi przejdzie. 
Mój telefon zawibrował, a jego jego ekran rozświetlił się. Chwyciłam telefon i przesunęłam palcem po ekranie blokady.
Od Justin: "To coś poważnego? Może powinnaś iść do lekarza."
Do Justin: "Niewinny ból głowy,  jednak unieruchomił mnie na cały dzień.''
Od Justin: "Zaleca się wdychać wywar ziołowy, może powinnaś spróbować. Napiszę do ciebie po południu xX" 
Nie chcąc zawracać mu głowy nie odpisywałam tylko odłożyłam telefon na szafkę nocną. Ułożyłam się w wygodnej pozycji i zanim zdążyłam się zorientować już spałam. 

*****
- Hey, hey. - usłyszałam słodki głos jakby za mgłą.
Mruknęłam cicho przekręcając się na drugi bok. 
- Obudź się, wiesz, która jest godzina? - Olivia trzymała moje ramię i potrząsała mną delikatnie. 
- Która? - burknęłam niezadowolona tym, że przerywa mi sen. W zasadzie śniła mi się otchłań, czarna dziura i nic więcej, ale nienawidzę być budzona.
- Już po 16. Zdążyłam wrócić z pracy, ugotować obiad,a ty śpisz jak zabita. - zgarnęła mi włosy z czoła. - Nadal się źle czujesz? 
- Już nie. - oparłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. 
- Sprawdź wiadomości, twój telefon bezustannie się odzywał. - siostra skinęła głową w kierunku mojej komórki. - A zaraz po tym zejdź na dół. Zrobiłam zapiekankę. - Olivia wstała z mojego łóżka i z gracją opuściła pokój. 
Sięgnęłam po telefon leżący na szafce. 
Od Jeanette: "Słońce, co jest grane? Gdzie jesteś? Myślałam, że opuścisz tylko fizykę, a ty znikasz na cały dzień." 
Od Jaymi: "Miałaś zjeść ze mną lunch, tylko nie mów, że wagarujesz." 
Od Olivcia: "Polepszyło ci się maleńka?" 
Od Justin: "Już jestem w domu. Jak się czujesz? Już jest ok?" 
Od Justin: "Hey, gdzie ty jesteś? Na ogół można cię zpałać 24/7"
Od Justin: "Śpisz?"
Od Justin: "Pobudka śpiąca królewno!"
Wow, tyle ludzi się mną zainteresowało? Co to, dzień dobroci dla zwierząt? Na ogól ludzie mają mnie głęboko gdzieś, ale.. to przyjemne uczucie kiedy ktoś o mnie pamięta. 
Zaczęłam odpisywać na wiadomości od Jeanette, Jaymiego i.. Justina. Tylko co mu odpisać? Jest ok? Czy tylko mi się wydaje, że rozmowa, podczas której ktoś na pytanie "hey, jak tam" odpowiada "okey" jest nudna? Nigdy nie wiem co potem powiedzieć. 
- Angie! - z dołu dobiegały krzyki Olivii. - Znowu spisz? Miałaś zejść na obiad. 
- Daj mi chwilkę. - okrzyknęłam i zaczęłam szybko wymyślać odpowiedź dla Justina. 
Do Justin: "Głowa Śpiącej Królewny już nie płonie. Wszystko wróciło do normy. A jak tam w szkole?" 
Jeszcze zanim zdążyłam zablokować telefon otrzymałam odpowiedź. Tak, Justin jest no-life. 
Od Justin: "Taka śmieszna sytuacja, dyrektor mnie zawiesił do końca tygodnia."
Słucham? Co ten chłopak znowu przeskrobał? 

♥♥♥
Eloszka ;* Na wstępie, przepraszam za dwa miesiące nieobecności. Od teraz rozdziały będą regularni każdego 28-go dnia miesiąca. Nie obiecuję tego, ale zrobię wszystko co w mojej mocy.
Kocham, Angie 







piątek, 28 marca 2014

CHAPTER 2.


"Do me a favor
Tell me what you think about me.."


~ Angie POV ~
Rozpoczął się właśnie mój ulubiony przedmiot, a konkretnie przerwa. Podążam wzdłuż korytarza kierując się do naszego szkolnego sklepiku. Jak na każdej dotychczasowej przerwie tak zwanej śniadaniowej muszę kupić sobie coś do jedzenia. Przebierałam właśnie wśród bułek słodkich w poszukiwaniu bułki z owocami, nie rozumiem jak można jeść to ohydztwo z serem, kiedy poczułam za sobą czyjeś ciało przyklejającego się do moich pleców.
- Dzień dobry koleżanko. - w uszach dudni mi lekko zachrypnięty głos Jaymiego.
- Cześć. - odpowiadam cicho natykając się właśnie na bułkę z jabłkami i lukrem.
Podchodzę do okienka w murze, przez które wygląda miło uśmiechająca się dziewczyna z innej klasy. Podaję jej pare drobnych i odchodzę.
- Hej, co jest? - pyta czekający na mnie cały czas Jaymi.
- A co miałoby być? - wysuwam swoje śniadanie z reklamówki po czym biorę sporego gryza.
- Może to, że nie odzywasz się od początku tygodnia. - wzdryga ramionami.
Wywróciłam na niego oczami przyśpieszając kroku.
- Jest początek roku Jaymi, testy na wstęp są straszne. - pokiwałam głową, a chłopak dołączył do mnie.
- Mogę ci zawsze pomóc jeśli chcesz. - na jego twarzy rodzi się słodki uśmiech. - W nauce też, zwłaszcza w matmie.
Tak, oczywiście. Jaymi McClain to najlepszy matematyk w szkole, ulubieniec nauczycieli tego przedmiotu.
- Nie, dziękuje. - potrząsnęłam szybko głową.
Bądźmy szczerzy, nie chcę się spotykać z Jaymim po szkole. Mimo, iż jest moim "chłopakiem". Tak, niby chłopakiem, bo my się praktycznie nie znamy. Sama nie wiem jak to się stało, że jesteśmy parą. To chyba był pomysł Jeanette, bo "hej, jak to fajnie chodzić na podwójne randki.". Moje delikatne wnętrze skręca się na wspomnienie tego, jak to namawiała mnie do dania Jaymiemu szansy.
- Okej, skarbie. - obejmuje mnie ręką w pasie i delikatnie całuje w czoło. - Spotkamy się później.
Skinęłam delikatnie patrząc jak odchodzi, a w duchu jestem wdzięczna, że w końcu go nie ma.
Usiadłam na nisko obwieszonym parapecie przy oknie i postanowiłam dokończyć swoją bułkę.
- Angie! - nagle usłyszałam krzyk gdzieś na końcu korytarza.
- Angie, tu jesteś. - podbiegła do mnie zdyszana Jeanette i zajmuje miejsce obok.
- A gdzie miałabym być? - unoszę zaskoczona brwi.
- Nie uwierzysz co się stało. - ciemnooka zaczęłam wymachiwać dłońmi przed swoją twarzą co miało odzwierciedlać wachlowanie, ale przy jej entuzjazmie wygląda to jakby odganiała muchę latającą koło jej zadartego noska.
- W szkole pojawił się najprzystojniejszy, najcudowniejszy, najseksowniejszy chłopak świata. - chichocze cicho.
Zmarszczyłam czoło.
- Mówisz o.. - chciałam powiedzieć "o miłości swojego życia, Jai'u?", ale Jeane zdążyła mnie wyprzedzić z zupełnie inną odpowiedzią.
- O nim. - wyszeptuje odwracając delikatnie moją twarz w kierunku zupełnie innym niż ten, w którym właśnie patrzyłam.
Na końcu korytarza dostrzegam tę samą grupkę ludzi, których w dniu rozpoczęcia roku szkolnego zastałam w mojej ławce. Ciemnoskóry chłopak śmieje się na cały korytach idąc obok wtulonej w szatyna blondynki. Jednak szatyn wydaje się być obojętny na jej dotyk i nawet nie zwraca na nią uwagi, jedynie jego usta wypuszczają słowa kierowane do ciemnoskórego.
- Znasz ich? - przeniosłam szybko wzrok na przyjaciółkę.
- Żartujesz? - uniosła zszokowana brwi. - Od całych trzech dni ta trójka chodzi z nami do klasy, ale nie pojawili się jeszcze na żadnej lekcji. Być może wagarują.
Wagarują w pierwszych dniach szkoły? I dlaczego mnie nie dziwi fakt, że powtarzają rok..
Coś dziwnego ciągło mnie żaby spojrzeć ponownie w ich kierunku, kiedy poczułam wibrację w kieszeni moich jeansów oznaczającą jakąś wiadomość.
To z Twitter'a. Natychmiast wchodzę interakcje i czekam chwilkę, aż wszystko się załaduje.
"Jak tam w szkole mała? Czemu się nie odzywasz, wszystko w porządku?" 
Odczytałam cichutko wiadomość od Justina, po czym zabieram si by odpisać.
"W szkole jest w porządku, a co do odzywania to.. pisze przecież sms'y" 
- Ja zmykam na chemię. - czuję dłoń Jeanette na moim kolanie gdy rozbrzmiewa dzwonek.
- Ok, spotkamy się na przerwie. - odpowiedziałam jej szybko zanim zerwała się z miejsca.
Przygotowywałam się właśnie do podniesienia swojego tyłka z zimnego parapetu gdy telefon w mojej dłoni wibruje.
"Sms o treści 'dobranoc' to bardzo mało, wiesz?"
Nie mam niestety siły odpisać po przez myśl, że nauczyciel biologi chodzi dwa razy szybciej niż którykolwiek z pedagogów.
Podnosząc się mój nie fart naprowadza mnie dobrze zbudowane ciało przez co odbijam się od niego i z powrotem upadam na parapet.
- Nudzisz ci się młoda?! - słyszę nad sobą ostry krzyk. Podniosłam głowę i dostrzegam groźne spojrzenie ciemnoskórego chłopaka.
- To przypadek. - westchnęłam.
- Co kurwa? Przepadek?! - nachylił się nade mną jeszcze bardziej.
Przełknęłam ślinę zastanawiając się co powiedzieć.
- Max, odpuść. - na ramieniu chłopaka pojawia się czyjaś dłoń.. męska dłoń.
Ostrożnie zajrzałam przez jego ramię i dostrzegam znudzonego szatyna.
Max, jak wywnioskowałam na imię ma ciemnoskóry, wyprostował się i posyłając mi złowrogie spojrzenie odszedł zostawiając przede mną zdezorientowanego szatyna i blondynkę.
- Wybacz mu. - szepcze chłopak po czym wraz z dziewczyną odeszli.
Wzdycham dziękując Bogu, że tak łatwo odpuścili. Podniosłam się w końcu z parapetu i szybkim krokiem poszłam do klasy. Po drodze postanowiłam odpisać Justinowi.
"Przykro mi.. obiecuję, że napiszę jak tylko skończę zajęcia. Za 2 godziny będę w domu"
Schowałam komórkę do kieszeni wchodząc jako ostatnia do klasy.

*****
- Dzień dobry. - przez kuchenne drzwi wychyliła się blond głowa mojej siostry Olivi.
Jej radosne spojrzenie momentalnie przegoniło ciemne chmury znad mojej głowy.
- Dzień dobry Olivio, jak się masz? - weszłam do kuchni poprawiając swoją torbę na ramieniu.
- To ja ciebie powinnam o to zapytać, ale czuję się nie źle, dziękuję. - uśmiechnęła się radośnie popijając łyk herbaty, którą musiała już wcześniej zaparzyć.
- Jak ci minął dzień? - przesunęła w moim kierunku kubek z jasnozłota cieczą. Ona doskonale wie, że herbatę lubię słabą, mocno cytrynową.
- Jeszcze nie miną, ale jak do tej pory jest w porządku. - chwyciłam kubek.
Nie lubię jej okłamywać, ale też nie lubię jej mówić, że w jakikolwiek sposób źle się czuję. Bo ona, Olivia Marie Grey, to najbardziej troskliwa osoba na świecie i zawsze bardzo się zamartwia.
Od naszej dość krótkiej i mało znaczącej rozmowy oderwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Zejdę na dół po odrobieniu lekcji. - uciekłam na górę nie czekając na żadną reakcję siostry.
Od Justin: "Miałaś się odezwać, gdzie jesteś?"
Do Justin: "Wybacz, jestem już w domu. I wybacz, że się nie odzywam, testy na wstęp odbywają się na praktycznie codziennie i nie mam nawet chwili dla siebie"
Odpisała szybko do Justina po czy zaczęłam wypakowywać swoje książki z torby.
Po chwili mój telefon znów wydał dźwięk zapowiadający wiadomość.
Od Justin: "Czy gdybym ci coś powiedział byłabyś na mnie bardzo zła, że nie powiedziałem ci tego dawno temu?" 
Zmrużyłam oczy. Co on ma do cholery na myśli?

~ Justin POV ~
Nie jestem tego pewien. Nie jestem pewien czy powinienem jej mówić o ty, że nie zdałem i powtarzam klasę. Ona zawsze mówiła, że gardzi takimi nieukami, którzy przez własną głupotę zimują. 
Od Angie: "Nie potrafiłabym się na ciebie gniewać"
Odetchnąłem z ulgą. Dzięki ci Boże, że ta dziewczyna jest tak dobra dla ludzi. To pewnie jeden z głównych powodów, dla których wszyscy wchodzą jej na głowę. Ona zwyczajnie nie potrafi im się sprzeciwić, bo jej złote serce nie pozwala jej na to, nie pozwala jej na wyrządzenie krzywdy nawet największemu wrogowi. 
Do Angie: "To dość skomplikowane, ale.. ja mam 20 lat, to chyba wiesz. Pamiętasz jak przed wakacjami gratulowałaś mi ukończenia szkoły? To był błąd, bo.. ja nadal jej nie skończyłem. Tak Angie, należę do tej tępej społeczności nie zdającej do kolejnej klasy przez własny nie rozsądek."
Spokojnie czekam na jej odpowiedź. Czekam.. i czekam.. i czekam. Ile to już minęło? Angie nie odpisuje od około pół godziny. Zawiodła się? W końcu, miałem jej nigdy nie okłamywać. Może chce to przemyśleć. I wtedy czuję wibrację w telefonie.
Od Angie: "Miałam być zła? To ty sobie rujnujesz życie, to twoja decyzja. Tylko boli mnie to, że mi tak późno to mówisz.. moze wtedy nie mówiłabym tyle złych rzeczy na temat taki osób."
Takich osób? Takich jak ja czy ogólnie osób lekceważących szkołę tak jak bardzo zlekceważyłem ją ja?

♥♥♥
Cześć wszystkim ;* Na wstępie przepraszam za to, że nie wyrobiłam się do 25 marca, ale mam ostatnio więcej na głowie niż na ogół. Za względu na to, że mamy dziś 28 marca, a dokładnie 28 lutego pojawił się rozdział pierwszy może ustalmy, że każdy kolejny będzie pojawiał się 28-go dnia miesiąca, ok? Tak chyba będzie najwygodniej.
Rozdział pozostawiam waszej opinij :) 


piątek, 28 lutego 2014

CHAPTER 1.

 "Being alone, all alone

Ooo you got used too being on your own.."



   Słyszeliście takie określenie, że to co dobre szybko się kończy? Na pewno tak i na pewno każdy doświadczył tego na własnej skórze. 
Właśnie skończył się najlepszy okres w życiu każdego ucznia, a konkretnie wakacje. Dziwi mnie to, że każdego pierwszego dnia szkoły widuję tyle uśmiechniętych twarzy. Przepraszam, ale z czego ci wszyscy ludzie się tak cieszą, bo nie do końca rozumiem?
Jedyna myśl, która mnie w tym momencie pociesza to chyba to, że dziś do tego więzienia zwanego szkołą wejdę jako trzecioklasistka. Ten czas strasznie szybko zleciał. Jeszcze tylko rok, matura no i w końcu studia. A jeszcze nie dawno byłam małym dzieckiem bawiącym się lalkami z koleżankami. 
   Weszłam do budynku szkoły ubrana w jak najelegantsze ciuchy i pewnym krokiem przepchnęłam się przez tłum ludzi idąc prosto na ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego. 
Zajęłam miejsce w rzędzie wyznaczonym specjalnie dla mojej klasy i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu pewnej osoby, mianowicie Jeanette. Mój wzrok szybko na nią natrafił, w końcu nie trudno przegapić te ciemnokasztanowe falujące włosy w tłumie przygłupawych blondynek. Brązowooka podeszła bliżej po czym zajęła miejsce obok na krześle obok mnie.
- Cześć Angie, co tam słychać kochana? - zwróciła się w moją stronę i delikatnie uściskała. 
Zachichotałam cicho oddając uścisk. 
- Jeane, wszystko w porządku. Jak ci minęły wakacje? - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam, chociaż prawdę mówiąc nie interesowało mnie to jak ona i jej chłopak spędzali wakacje, które sponsorował im jego ojciec na Florydzie. Nie, to wcale nie tak, że byłam zazdrosna o to, że ona bawiła się w najlepsze, a ja wakacje spędziłam zamknięta w czterech ścianach tylko z moją depresją, o której Jeane oczywiście nie wiedziała. Byłam zazdrosna o Jeane. Od kiedy ma chłopaka totalnie mnie olewa, ale mimo wszystko nie obwiniam jej o nic, nie mam jej nic do zarzucenia.
- Oh, nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie co ja tam przeżyłam. To były najwspanialsze dwa miesiące w moim życiu. - zaczęłam opowiadać brązowooka, a na jej twarzy malował się zachwyt i radość.
Siedziałam spokojnie na miejscu wysłuchując jej historii. Na prawdę cieszyłam się jej szczęściem, ale nic nie mogło sprawić, żebym to ja poczuła się lepiej. No.. prawie nic.
Wśród tych wszystkich szmerów, odgłosów rozmów, dźwięku muzyki udało mi się usłyszeć dźwięk mojego telefonu zapowiadający wiadomość. Wsunęłam dłoń do torebki i wyciągnęłam z niej komórkę po czym odblokowałam ekran, na którym od razu ukazał się sms.
Od Justin: "Powodzenia w szkole, trzymaj się Angie xox"
Podniosłam lekko głowę zerkając na Jeanette, która nie przestawała opowiadać o swoim wakacyjnym wyjeździe po czym wlepiłam swój wzrok w wyświetlacz telefonu.
Do Justin: "Dziękuję Ci, to dla mnie bardzo ważne. Kocham Cię xx"
Jeśli chodzi o Justina, to znamy się już już od pełnego roku. A w zasadzie, to słowo znamy powinnam była ująć w cudzysłów.  Nie wiem nawet jak on wygląda. Postanowiliśmy, że dowiemy się tego przy naszym pierwszym rzeczywistym spotkaniu, a nie poprzez przesyłanie zdjęć.
Trzymając telefon w dłoni poczułam wibrację i dało się słyszeć dźwięk kolejnej wiadomości.
Od Justin: "Ja też cię kocham Angie."
Mimowolnie na moją twarz wkradł się blady uśmieszek. Wystarczyło tak niewiele, żebym poczuła się o niebo lepiej. Jak on to robił? Tego jeszcze nie wiem, ale dowiem się na pewno. Wszystko w swoim czasie.
- Angie? Hallo, tu ziemia. - przed oczami przeleciała mi czyjaś dłoń. - Fajnie, że mnie słuchasz. - prychnęłam oburzona Jeane.
- Przepraszam, musiałam odpisać. - mruknęłam chowając komórkę do torebki.
- To znowu on? - Jeanette uniosła lekko brwi, a w jej głosie słyszalne było znudzenie. - Ten chłopaka, tak? Ile jeszcze zamierzasz ciągnąć tę waszą wspaniałą przyjaźń?
- Tak długo jak tylko się da. - odpowiedziałam szybko siadając prostu na swoim krześle i skupiając wzrok na martwym punkcie przede mną.
   Chwilę po ceremonij opuściłyśmy z Jeane główną salę naszej szkoły i skierowałyśmy się do saliki mniejszej gdzie odbywało się spotkanie naszej klasy z wychowawcą.
- Hej, wiesz co? - dziewczyna przerwała ciszę trwającą między nami idą wzdłuż korytarzu.
- Nie, a to? - szczerze nienawidziłam kiedy zadawało to bezsensowne pytanie.
- W poprzednim roczniku była masa osób, która nie zdała matury przez co powtarzają ostatnią klasę. Takie osoby zostały porozsyłane do różnych szkół, co oznacza, że najprawdopodobniej do naszej obecnej klasy dołączy grono osób, które nie zdały . - wyjaśniła szybko. - Mam wrażenie, że to nie zapowiada niczego dobrego.
Dziwne, ale miałam dokładnie takie samo wrażenie. Nasza klasa była zawsze bardzo dobrą klasą, nigdy nikt nie narzekał na żadnego z uczniów. A wiadomo, że osoby, które nie ukończyły szkoły nie należą do grona prymusów.
Ledwo zdążyłam przekroczyć próg sali nr. 14, która zawsze należała do uczniów z mojej klasy, a już zdążyłam natknąć się na pierwsze nowe twarze. Grupka całkiem nieznanych mi osób siedziała w kącie pomieszczenia na ławkach, która była moim stałym miejscem i rozmawiała ze sobą śmiejąc się. Momentalnie ich śmiech ucichł, a wzrok skupił się na mnie i na Jeane, która zapewnię nawet tego nie zauważyła gdyż jej uwagę zajął jej chłopak. Ktoś mądry pewnie odpuściłby sobie i poszedł na jakiekolwiek wolne miejsce, ale czy ja zawszę muszę zaliczać się do tej głupszej grupy?
- Przepraszam, ale to moje miejsce. - mruknęłam ściszonym głosem mając nadzieję, że może ci ludzie nie okażą się jakąś bandą lamusów, którzy myślą, że wszystko im wolno.
- Podpisałaś krzesło księżniczko? - zaśmiał się ciemnoskóry chłopak, po czym zaczął rozbawiony oglądać krzesło, na którym siedział.
- Zmykaj niunia. - prychnęłam blondynka jednocześnie zakręcając gumę do żucia na swoim sztucznym paznokciu. Mogłabym powiedzieć, że wyglądała jak dziwka, ale jestem zbyt dobrze wychowana.
- Ale..
- Ale rozejrzyj się, czy to jedyna ławka w tej sali? - zakpił szatyn oparty o kant blatu. - Zaprowadzić się na jakiekolwiek wolne miejsce, czy poradzisz sobie sama skarbie? - mrugnął do mnie ukazując przy tym szereg bielutkich ząbków, na co jego blond koleżanka zachichotała pod nosem.
Wywróciłam na nich oczami i odeszłam odpuszczając.
Czy nie mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze? Nie wiem jak ja na nich, ale oni na mnie zrobili okropne wrażenie.
Gdy tylko pan Philarry, mój wychowawca skończył zapisywać plan lekcji na tablicy od razu zerwałam się z miejsca, które udało mi się zająć i ruszyłam do wyjścia. Pierwszy dzień, w którym nawet nie odbywały się lekcje, a ja już mam serdecznie dość. Spokojnie, jeszcze tylko dziesięć miesięcy - mówiła moja podświadomość, która w żaden sposób mnie nie pocieszała.
***
Wróciłam do domu wyczerpana psychicznie faktem, że jutro z powrotem zacznie się całonocna harówka, by wybić się chociaż na przeciętną ocenę. Zajebiście, co nie? To jest to co lubię najbardziej.
Przebrałam się w zwykłe rurki i błękitną bluzę z nadrukiem po czym wygodzie rozłożyłam się na swoim łóżku. Wyciągnęłam rękę po telefon leżący na szafce nocnej i zobaczyłam, że nie całą godzinę temu odebrałam wiadomość na twitterze od Justina.
"Jak tam po szkole? Wszystko w porządku? x" 
Odczytałem ją i westchnęłam przypominając sobie jak to "w porządku" dziś było.
"Bywało lepiej.. fakt, że do mojej klasy doszła grupka osób, które nie zdały matury w tamtym roku mnie przeraża." 
Mruczałam cicho słowa, które wypisywałam po czym odłożyłam telefon pod poduszkę.


~ Justin POV ~

   Angie długo nie odpisywał mi na wiadomość, którą wysłałem jej zaraz po powrocie ze szkoły. Chodziłem w kółko po pokoju zastanawiając się czemu nie odpowiada. Zawsze odpowiadała w ułamku sekundy, była wiecznie pod telefonem. Co jest?
Nie wiem ile czasu minęła, ale w końcu mój telefon zawibrował zapowiadając nową wiadomość. 
"Bywało lepiej.. fakt, że do mojej klasy doszła grupka osób, które nie zdały matury w tamtym roku mnie przeraża." 
Przeczytałem ją sam dla siebie przełykając niezręcznie ślinę. Czemu? Może dlatego, że ja też nie zdałem? Tak, to na pewno dlatego. Angie nie wiedziała o tym, bo to nie był powód do chwalenia się. Olałem ostatni rok dużo bardziej niż dwa poprzednie i tak jakoś wyszło. Nie moja wina, że matura mnie przerosła.
"Nie masz się czym martwić. To przecież tylko ludzie, są jedynie rok starsi, jak ja, nic ci nie zrobią słońce :)"
Odpisałem po krótkim namyśle i usiadłem na swoim obrotowym krześle odpychając się noga do ziemi przez co odjechało do tyłu zatrzymując się przy biurku, na które następnie zarzuciłem nogi.
"Dziękuję, kocham Cię Justin xox" 
Oczytałem nowego tweeta, który sprawił, że uśmiechnąłem się szeroko.
Tak, cholernie lubiłem Angie, była dla mnie kimś bardzo ważnym przez to jak niezwykłą osobą była.
"Kocham cię ;*"
Moje postanowienie na ten rok szkolny? Poznać osobiście Angie Grey.

♥♥♥
I oto mamy pierwszy rozdział historii o Angie i Justinie <3
Podoba się? Mam taka nadzieję, bo bardzo się starałam, na maksa :)
Liczę na waszą opinię. 
czytasz = komentuj




piątek, 24 stycznia 2014

Prolog


          Chyba każdy młody człowiek żyjący w XXI wieku dał się pochłonąć magii internetu. Młodzie w internecie  topi swoje smutki, ale i znajduje radość.
          Angie nie była wyjątkiem. Wchodząc w świat wirtualny stworzyła całkiem nową siebie. Silniejszą siebie, bo tylko tam znajdowała zrozumienie, którego nigdy nie okazywały jej osoby nazywające się "przyjaciółmi". Zalogowała się do całkiem nowego życia, zalogowała się do twitter'a. Bez setek znajomych, bez kontaktów, bez niczego. Weszła w ten świat całkiem sama, z nadzieją, że tam ludzie ją zaakceptują.
           Ludzie pojawiali się i znikali, tym samym rozpalali, a następnie gasili mały płomyczek w jej sercu. Bała się, że nawet tutaj będzie skazana na samotność. Kiedy już była u kresu sił, chciała się poddać i odejść stało się to czego nigdy się nie spodziewała. Coś co zmieniło jej realne życie.

~ Angie POV ~

Głowa rozbolała mnie jak nigdy dotąd, nie potrzebny był mi lek przeciw bólowy. Potrzebowała ludzkiego ciepła, którego nie mogłam dostać od nikogo. Czułam, że to był już mój koniec, że będę zmuszona pożegnać się z tymi, którzy jeszcze nie pożegnali się ze mną.
Sięgnęła do kieszeni moich jeansów i wyciągnęłam z nich telefon. Położyłam się na swoim miękkim łóżku i po krótkiej chwili bezczynnego wpatrywania się w biały sufit odblokowałam telefon po czym włączyłam twittera.
"Żegnam, kocham Was xx" szybko i zwięźle wpisałam tweeta po czy go wysłałam. Wróciłam do swojej poprzedniej czynność, czyli wpatrywania się w sufit. To bez sensu, ale tak najłatwiej zabić czas, który nie był mi w tym momencie do niczego potrzebny.
Nie minęło nawet pięć minut kiedy poczułam, że telefon, który kurczowo ściskałam w swojej dłoni zawirował. Uniosłam go do swojej twarzy i zorientowałam się, że ktoś właśnie odpowiedział na mojego tweeta. Ktoś całkiem mi nie znany, obcy. Tak właśnie zazwyczaj jest, że to ci obcy okazują większe zainteresowanie niż najbliżsi.
"Czemu się żegnasz? Wyjeżdżasz?" przeczytałam sama dla siebie wiadomość, a w mojej głowie już zaczęłam układać odpowiedź, która była trudniejsza niż się wydaje. Nie lubiłam opowiadać o swoich problemach. Mieszkam sama ze starszą siostrą, moi rodzice nie wykazują większego zainteresowania. Mam jedną jedyną przyjaciółkę i koleżanki, które mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Jest jeszcze Jaymi, mój chłopak, który wcale nie zasługuje na to by go wychwalać.
"Nie wyjeżdżam. Odchodzę stąd.. z tego świata" odpisałam, po czym odłożyłam telefon na bok nie spuszczając z niego wzroku. Miałam cichą nadzieję, że ta jedna z niewielu miłych osób, nie oleje mnie tak jak reszta.
"Jesteś do mnie taka podobna.. Nazywam się Justin, może nie zastąpię ci przyjaciół, ale mogę ci pomóc" moje oczy przybrały nieco większego kształtu gdy tylko przeczytałam nową wiadomość. A więc to chłopak. Nigdy wcześniej nie natknęłam się na chłopaka. I pozostaje kwestia, jak on chce mi pomóc? Ja nie znam jego on nie zna mnie, to brzmi jeszcze głupiej niż jest.
"Jak zamierzasz mi pomóc?" starałam się toczyć tę 'rozmowę' najdłużej jak tylko się da. Zanim jeszcze zdążyłam ponownie odłożyć na bok telefon, poczułam wibrację zapowiadającą nowego tweeta.
"Będę dla ciebie. Pisz do mnie zawsze kiedy masz problem, przez który siada ci psycha, zostanę twoim przyjacielem :)" przeczytałam na głos wiadomość, ale przez mój brak energii i tak brzmiała bardzo cicho. Mimowolnie uśmiechnęłam się delikatnie do ekranu telefonu. Zastanawiało mnie tylko, czy ten chłopach chce być moim przyjacielem, czy "przyjacielem".


♥♥♥
Nie chciałam wciskać Wam kolejnych ff o Justine bad boy'u i grzecznej dziewczynce. To opowiadanie ma być trochę inne i mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Bo skoro jesteście tutaj, świadczy to o tym, że wy tak jak i główna bohaterka - Angie - też prowadzicie multimedialne życie. Na pewno sami też w internecie poznaliście nie jedną przypadkową osobę, która stała się waszym przyjacielem.
Zachęcam gorąco do dalszego śledzenia bloga :) 




Obserwatorzy